poniedziałek, 27 sierpnia 2012

My Diary.

Ludzie, potrzebuję jakiegoś psychologa, bo nie ogarniam takiej jednej, ważnej dla mnie sprawy.Myślę o tym wszystkim całymi dniami i nocami, to.... nie daje mi spokoju.Nie to, że mam jakąś depresję, czy inne głupoty.To bardziej sprawa sercowa.Obgadałam już ten temat z moją przyjaciółką, mamy różne teorie i każda w sumie pasuje, dlatego właśnie postanowiłam zastosować dość 'ekstremalne' rozwiązanie i zapytać kogoś z Was, moich czytelników.Wyjaśniłabym  wtedy temu komuś pokrótce, bez jakichś tam bardzo konkretnych szczegółów jak sprawa się ma. Także jeśli ktoś byłby chętny pobawić się w prywatnego psychologa, to piszcie.Kontakt do mnie jest w pasku, na górze.
No i do czego to doszło? Zamiast mojego radzenia porad i pomagania Wam, ja sama potrzebuję pomocy właśnie od Was. Dziwne trochę, nie? Mam nadzieje, że ta pierwsza część posta nie zrobiła ze mnie bardzo zdesperowanej nastolatki ;D
A tak a propos, to ta moja rubryka porad nadal istnieje.Ostatnio bardzo mało wiadomości do mnie przychodzi. Kochani, służę pomocą! ♥

No dobrze.To koniec tego mojego lamentu.Dzisiaj cały dzień byłam u Natki.Gadałyśmy, oo, a nawet po raz milion pięćdziesiąty któryś obejrzałyśmy Zmierzch. Oczywiście pomimo znania tego filmu na pamięć nie obyło się bez takiego słodkiego ''ooo'' na końcu. Haah. Potem, jakoś pod wieczór wsiadłyśmy w 23, wstąpiłyśmy do mnie i wybrałyśmy się na rolki. No cóż. Dość dziwne uczucie, że tak powiem ''wsiąść'' na rolki po dwóch-trzech latach niejeżdżenia na nich w ogóle ;p Ale dałam radę. Z  nimi podobnie jak z łyżwami, czy nartami. Tego się nie zapomina ;)

Oooo, kochani, wczoraj byłam na koncercie  TSA . No po prostu genialny, genialny. Strasznie mi brakowało koncertów w moim ulubionym, rockowym klimacie. Trwał według mnie za krótko, plus- minus półtorej godziny.Ale warto było tam być, naprawdę. ; )


Tu macie ich utwór. Jak dla mnie, wczoraj wykonali go o wiele, wiele lepiej! ;D



Kończę,
Branoc ;*

1 komentarz: